Wszystkie materiały umieszczone na tej stronie (zdjęcia, filmy, teksty oraz grafiki) są moją własnością i podlegają ochronie prawnej.
Materiały zawarte na niniejszej stronie mogą być wykorzystywane lub rozpowszechniane jedynie w celach informacyjnych oraz wyłącznie z notą o prawach autorskich oraz ze wskazaniem źródła informacji po wcześniejszym uzgodnieniu z autorem.
Wojenny szlak rozpoczyna się już 24 sierpnia 1939 roku otrzymaniem karty mobilizacyjnej do 5 Pułku Lotniczego w Lidzie i wiedzie w okolice Ostrowi Mazowieckiej w pobliże Warszawy, a następnie przez wschodnie kresy II Rzeczpospolitej pod Kołomyję. Po napaści sowieckiej na Polskę 18 września 1939 roku po przekroczeniu granicy w miejscowości Kuty Stare, wraz ze swoim dowództwem zostaje internowany w Rumunii. 17 stycznia 1940 roku uczestniczy w ucieczce z obozu w Rumunii. Ucieczka do Francji zorganizowana przez Rząd Polski.
Władysław Mordasiewicz dostaje przydział do 1/145 Dywizjonu Myśliwskiego. 20 czerwca 1940 następuje ewakuacja do Anglii, przydział do 302 Dywizjonu. W służbie wojennej pozostaje do 1947 roku. W ciągu tych długich lat dosłużył się stopnia sierżanta.
Był w zasadzie samoukiem – w szkole uczył się zaledwie dwa lata, przed II wojną światową ukończył kurs księgowości, kochał książki i czytanie. Jak umiał, tak opisał w trzech zeszytach to, co widziały jego oczy i co czuło jego proste żołnierskie serce. Niestety, zachowały się tylko dwa zeszyty. Trzeci po powrocie do kraju żona spaliła ze strachu, by nie wpadły w ręce bezpieki. Mimo, że mógł pozostać na Zachodzie, wybrał jednak powrót do kraju i do rodziny, która w czerwcu 1946 roku jako repatriancka ewakuowała się z Porzecza (tereny przyznane w Jałcie dla ZSRR, obecnie Białoruś), i zamieszkała we wsi Otoczyn w powiecie Kwidzyn.
Do gdańskiego portu Władysław Mordasiewicz przypłynął z Anglii statkiem w dniu 9 czerwca 1947 roku. W czerwcu 1947 roku nareszcie rodzina była w komplecie. Tego radosnego dla wszystkich momentu nie doczekała mama Władysława – zmarła w 1943 roku w Porzeczu, do końca swoich dni z różańcem w ręku mówiła, że „miała w sercu cztery rany – trzy zagoiły się (z wojny wróciło trzech synów), ale czwarta jeszcze krwawi, bo jeszcze Władek nie wrócił”. To zapewne ona wyprosiła swą modlitwą, że wrócił, że wrócili wszyscy czterej bez utraty kropli krwi, choć wszyscy czterej w czasie wojny otarli się o śmierć.
Władysław nie mógł zapalić świeczki na grobie matki – choć bardzo chciał i tęsknił za rodzinną ziemią. Nigdy jej nie odwiedził – był świadom, że prawdopodobnie tego ani UB, ani NKWD by mu nie darowało, a rodzinę mógłby utracić na zawsze. Jest też wielce prawdopodobne, że przynajmniej przez pierwsze lata po powrocie z Anglii był śledzony. Starał się nie brać udziału w „politykierskich” dyskusjach, nawet w czasie rodzinnych uroczystości. Bardzo przeżywał proces Stanisława Skalskiego.
Zawodowo pracował od 1948 roku do 1970 jako główny księgowy – do 1953 w GS w Wandowie, a od 1953 do emerytury kolejno w POM Cygany, Sztum-Górki oraz Gronowo Elbląskie. Zmarł 12 maja 1986 roku w Gdańsku - spoczywa na cmentarzu Łostowickim.
Wspomnienie o Władysławie Mordasiewiczu spisała córka Janina Ludwik.
Górne lewe: Francja, Rosiery - 10.05.1931
Dolne lewe: Francja, Bourges - 07.06.1931
Górne prawe: Francja, Sant Florent - maj 1931
Dolne prawe: Grodno - 09.10.1932
Żołnierze z 11 Myśliwskiego Pułku Lotniczego. Pierwszy z prawej to Władysław Mordasiewicz..
Zdjęcie wykonane w Lidzie w dniu 15.05.1928 roku.
krzysztof@mordasiewicz.com
502 312 077